2/03/2008

Antynomie

Ratunek dla cywilizacji europejskiej, szczęście wynikające z posiadania niezawodnych drogowskazów moralnych – takie przymioty przypisywane powszechnej latynizacji można uznać za hiperbolę [...] Jak się wydaje, hiperboliczna pochwała niesie ze sobą jeszcze jedną informację: w wielu przypadkach język łaciński reprezentuje metonimicznie cały obszar tradycji śródziemnomorskiej w jej najbardziej osobistym, „prywatnym” wymiarze. Stąd erozja owej tradycji jest często odczuwana jako zagrożenie nie tylko dla cywilizacji, ale i dla samego człowieczeństwa. Pamięć osobnicza, której celem jest scalenie osobowości człowieka, została tym samym w pewien sposób utożsamiona z „pamięcią” kulturową, równie niezbędną dla podtrzymywania koherencji i duchowego zdrowia każdej ludzkiej zbiorowości. Im lepiej pozna ona źródła swojej kultury, choćby w postaci struktur dawno „zmarłego” języka, tym będzie istotnie szczęśliwsza – szczęściem, jakie zawsze towarzyszy samopoznaniu.

fragment Dwudziestowiecznych apologetów języka łacińskiego Radosława Piętki

Jakiś czas temu usłyszałam, że wnikliwe zainteresowanie się tym, co wymarłe, może być tylko fascynacją. Ale czy w imię naszej postmodernistycznej rzeczywistości naprawdę warto wyrzekać się, w pewien sposób, wszystkiego, co było? Mimo, że daleka jestem od konserwatyzmu, to jednak uważam, że własnego „dziedzictwa” powinniśmy bronić. Inaczej grozi nam chyba „wydziedziczenie” czy, jak to ujął Herbert, „uduszenie bezkształtem”...

To jest właśnie jeden z powodów, dla którego chcę się tym zajmować.

1 komentarz:

Kamil Janicki pisze...

Jako historyk mogę tylko przytaknąć. Człowiek ma wewnętrzną potrzebę wiedzenia skąd się wziął, jak, co było przed nim... świat bez historii byłby dziwny. Poza tym - historia się przydaje, nawet w całkowicie codziennym życiu.