stojąc na przystanku
spóźniając się na swoją okazję
przewiduję
niczym arcykapłanka
przeprowadzam auspicje
obserwuję lot ptaków nad dachami
z pozoru to samo
zataczają swoje koła
jakby chciały pozbyć się zimna
rozpostrzeć skrzydła by pochwycić ciepło
promień rażącego światła
a może to ja spoglądam na nie codziennie tak samo?
urządzam tu własne Delfy
może wymajaczę Ci przyszłość
przyjdź i popatrz
posłuchaj
może będziemy w niej razem
odurzeni porannym zapachem kawy
nauczymy się dostrzegać różnicę puchu
zanim zdążę wsiąść do swojego przeznaczenia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz